Historia z wirusem w koronie
Epidemie zmieniaj ą losy ludzkości pewnie od zawsze, no bo już w czasie wojen peloponeskich Ateny padły pod butem Sparty z winy tyfusa dziesiątkującego zamkniętych za murami ludzi. Potem to zdarzyło się, że kilka razy pchła przyssana do uda barbarzyńskiego Huna czy Mongoła przyniosła chorobę gorszą od samego bicza bożego Attyli i bezwzględnego Czyngis-chana razem wziętych. Kolumb I pierwsi konkwistadorzy przypieczętowali z kolei średnio lukratywną transakcję handlu wymiennego sprzedając niczego nieświadomej ludności Nowego Świata czarną ospę I różyczkę w zamian za syfilis. I czy choroba pochodzi od nietoperza wygotowanego w średnio apetycznej zupie czy też od wszy rzucającej się na kołnierzu kupca, który przyjechał z Jedwabnego Szlaku czy innych Wysp Korzennych, zawsze wywołuje podobne reakcje. A te z reguły rozwijają się w kilku z grubsza podobnie, w kilku fazach, które postaram się przybliżyć na przykładzie naszego – tfu, tfu, tfu- jeszcze niezainfekowanego sinokorpo. Faza pie...